sobota, 10 maja 2014

Thirty Five

Z snu wytrącił mnie dźwięk budzika , który jak na złość zadzwonił dziś o odpowiedniej porze . Westchnęłam pod nosem wstając do pozycji siedzącej . Usłyszałam głośne mruknięcie więc odwróciłam się w stronę swojego narzeczonego , który wodził ręką po łóżku w poszukiwaniu mnie . Zaśmiałam się nachylając się ku chłopakowi . Ucałowałam jego policzek , by po chwili wstać z wygodnego łóżka . Podeszłam do szafy wyjmując z niej dresy i bluzę . Nałożyłam je na siebie dokładając do kompletu sportowe buty .
Szybkim krokiem wyszłam z domu , by móc spokojnie wszystko przemyśleć . Biegłam ulicami pustego miasta , które powoli budziło się do życia . Przebiegałam właśnie przez pobliski park kiedy na kogoś wpadłam . Przewróciłam się na podłogę sycząc z bólu .
- Cholera moja kostka . - warknęłam próbując podnieść się z ziemi .
- Pomogę ci . - donośny męski głos... kojarzę go skądś !
Podniosłam wzrok i nagle mnie oświeciło . Czy to nie jest...
- Cody ! - pisnęłam gdy przypomniałam sobie jego imię .
- Ness ? 
- W całej okazałości . - powiedziałam śmiejąc się .
- Boże ile to minęło ! Z dobre pięć lat . - wymachiwał rękoma , a mój śmiech stawał się coraz głośniejszy - Co tutaj robisz ?
- Przeprowadziłam się tu z moim narzeczonym i znajomymi .
- Narzeczonym ? - spytał .
Pokazałam mu pierścionek , a mały uśmieszek momentalnie wkradł się na moją twarz . Spojrzałam na zegarek , który widniał na moim ręku . Cholera... Louis na pewno już się obudził i mnie szuka .
- Przepraszam cię , ale muszę już lecieć . - mruknęłam drapiąc się po karku .
- Szkoda.. Myślałem , że dasz się zaprosić na kawę .
- Teraz nie mogę . - nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł - Wiesz co . Napiszę ci adres i wpadniesz na kolacje . Co ty na to ?
- Było , by wspaniale . - klasnął w ręce .
Podał mi swoją komórkę , a ja wstukałam mu swój adres . Umówiliśmy się na siódmą , po czym pożegnaliśmy się , rozchodząc się w przeciwne strony .

Wróciłam do domu , w którym od razu przywitały mnie jakieś wrzaski . O co znowu im poszło ?
- Obstawiam , że wróci jutro !
- Nie ! Za tydzień !
Pokręciłam głową z niedowierzaniem . Co za idioci . Stanęłam w progu i przyglądałam się jak prowadzą bardzo głośną dyskusje . Tylko Lou się nie odzywał...
- Kto wróci za tydzień ? - spytałam wchodząc w głąb pomieszczenia .
Spojrzeli w moją stronę otwierając szeroko oczy . Niall , Zayn i Harry fuknęli coś pod nosem wyciągając z kieszeni spodni pieniądze , po czym dali je Liam'owi .
- Wiedziałem , że wróci dzisiaj ! - krzyknął triumfalnie .
Czy ja uciekam , aż tak często ?! Ja im jeszcze dam , a chciałam zrobić śniadanie .
- Poszłam tylko pobiegać . - mruknęłam podchodząc do stołu przy , którym siedzieli .
Usiadłam Louis'owi na kolana i pocałowałam go w usta . Po całej kuchni rozniosły się krzyki z serii '' fuu nie przy ludziach '' czułam jak Lou zaczyna się uśmiechać . Zachichotałam kiedy specjalnie ugryzł mnie w dolną wargę delikatnie za nią ciągnąc .
- Dobra chłopaki idę wziąć prysznic , apotem zrobię śniadanie , a wy w tym czasie obudzicie Josh'a i Sally , ok ?
- Potrzebny ci ktoś do towarzystwa ? - brunet wymruczał mi do ucha , a po moim ciele rozniosły się przyjemne dreszcze .
Spojrzałam na niego i radośnie pokiwałam głową , po czym wzięłam go za rękę prowadząc go w stronę łazienki .

Kiedy byłam już czysta i ubrana , wróciłam do kuchni szykując porządne śniadanie . Zaczęłam już nakrywać do stołu , kończąc poprzednie przygotowania . Właśnie położyłam na stół ostatni talerz , kiedy do kuchni jak huragan wpadł Niall zajmując miejsce najbliżej naleśników . Zaśmiałam się pod nosem , podając mu nutelle i truskawki .
- Boże kocham cię ! - krzyknął zapychając sobie usta kolejnym naleśnikiem .
- Ejj ona jest moja ! - powiedział Lou oplatając mnie ramionami .
- Tylko twoja . - wyszeptałam całując go w policzek .
Zajęliśmy miejsca przy stole . Moje jak zwykle znajdowało się obok mojego narzeczonego . Narzeczonego . Narzeczonego . Narzeczonego . Jak to cudownie brzmi... Kuchnia wypełniła się rozmowami na temat pracy , samochodów i sportu . Ta ostatnia część była najgorsza .
- Dzisiaj na kolacji będziemy mieli specjalnego gościa . - mruknęłam jedząc ostatnią truskawkę .
Zapadła cisza . Wszyscy wgapiali się we mnie czekając na dalszą część wypowiedzi . Może jeszcze trochę potrzymam ich w napięciu...
- Cody przyjdzie . - wyjaśniłam popijając pomarańczowy sok .
- Jąkała ?! - Sally i Josh krzyknęli na raz szeroko się uśmiechając .
- Kto to ? - spytał Lou unosząc jedną brew .
- Jej były chłopak . - wyjaśnił Josh , a ja skarciłam go wzrokiem .
Obróciłam się w stronę Louis'a szeroko się uśmiechając .
- Obiecałam mu , że przedstawię mu swojego narzeczonego . - powiedziałam słodkim głosem .
- On wie ?
Zaśmiałam się głośno , kręcąc głową .
- Od razu się pochwaliłam . - przyznałam zgodnie z prawdą .
- No dobrze... A o której będzie ?
- O siódmej . Pojedziemy do sklepu ? - spytałam bawiąc się srebrnym pierścionkiem .
- Idź się przyszykuj . Pojedziemy od razu .

Wstałam z krzesła biegnąc na górę po portfel i komórkę . Zeszłam na dół od razu kierując się na podjazd , na którym czekał już Lou . Wsiadłam zgrabnie do auta , momentalnie włączając radio biorąc je na full . Tańczyłam robiąc zabawne miny przez co brunet nie mógł przestać się śmiać . Dojechaliśmy do pobliskiego marketu . Wpakowałam się do koszyka , siadając w nim bezpiecznie .
- Będziesz mnie prowadził . - wyszczerzyłam się ukazując swoje zęby .
- Zachowujesz się jak sześciolatka . - zachichotał wkraczając w poszczególne alejki .
- Możliwe , ale za to mnie kochasz .
- Co prawda , to prawda .

Po zakupach wróciliśmy do domu , a ja od razu zabrałam się za pracę nad daniami . Cały czas musiałam się użerać z Niall'em , który '' pomagał '' mi wyjadając wszystko co leżało w zasięgu jego rąk . W końcu nie wytrzymałam wywaliłam go z kuchni . Aż się za nim kurzyło...
Kiedy wszystko było już gotowe wróciłam na górę przygotowując siebie na nasze małe '' rodzinne '' spotkanie , na które strasznie się cieszyłam . Zapowiadało się genialnie .
Josh , ja , Sally i Cody , któremu mogę utrzeć nosa faktem , że posiadam narzeczonego . Ahhh jak się chłopak zdziwił . Szperałam w szafie szukając odpowiedniej kreacji , jednak żadna nie była wystarczająco odpowiednia . Miała mówić '' widzisz mnie . po raz kolejny wygrałam '' , a wszystkie mówiły '' masz braki w szafie maleńka '' .

Poprawiłam swoją szarą sukienkę przeglądając się w lustrze . Ta chyba będzie idealna...
Poczułam lekki zarost Lou na mojej szyi , rozchyliłam lekko usta . Zaciągając się raptownie powietrzem .
- Wszyscy już grzecznie czekają na dole tak jak kazałaś . - wymruczał trąc nosem o moje ucho .
Cholera czy on to robi specjalnie ?! Odwróciłam się stając z nim twarzą w twarz . Miał na sobie turkusową koszulę z krótkim rękawem i zwykłe czarne rurki , w których wyglądał nieziemsko . Jak on to robi ?! Mógłby mieć na sobie worek po ziemniakach , a nadal wyglądał , by olśniewająco .  Zarzuciłam ręce na jego szyje zatapiając jego usta w moich . Brunet przyciągnął mnie do siebie  , a mój świat zawirował z prędkością światła . Dlaczego on tak na mnie działa ? Kiedy miałam już zdjąć z niego tą głupią koszulę , po domu rozniósł się dźwięk dzwonka .
Westchnęłam poirytowana schodząc na dół . Otworzyłam drzwi i momentalnie zostałam obdarzona niedźwiedzim uściskiem . Zaśmiałam się odwzajemniając uścisk .
- Josh i Sally też są . - powiedziałam na jednym wdechu .
- Na prawdę ?! - pisnął jak małą dziewczynka , a ja znowu wybuchłam śmiechem .
Odwróciłam się do tyłu zauważając stojącego tam bruneta . Chyba jest zły... ups ?
- Cody , to mój narzeczony Louis .
- My już się znamy... - wyszeptał zatrzymując się w pół kroku .
Brunet obdarzył go złowrogim spojrzeniem , przez co krew w moich żyłam zatrzymała się w bezruchu .
O co tu chodzi ?

***
Przepraszam za wszystkie błędy ale jestem już strasznie zmęczona , a chciałam dodać dzisiaj ten rozdział . Mam nadzieje , że was nie zawiódł i nadal tak chętnie będziecie komentować .
Skoro o tym mowa .
Dziękuje za te 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :*
Kocham was aniołki .
jak ostatnio :
5 komentarzy = nowy rozdział 
i widzimy się niebawem :))))

6 komentarzy: