czwartek, 8 maja 2014

Thirty Four

- Wiem , że to szybko , ale muszę mieć pewność , że mnie nie zostawisz... Więc Vanessa'o Hutcherson uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?

Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami . I co ja mam teraz kurwa zrobić ? Mam niespełna dziewiętnaście lat !!! Cholera jasna , to nie czas na małżeństwo... Rozumiem kocham go najbardziej na całym świecie , ale czy jestem gotowa na związek do końca życia ? A jeśli to nie wypali... Jeśli znajdzie sobie ładniejszą , starszą , a mnie zostawi ? Nie zniosła bym tego .
- Ja... Muszę to przemyśleć . - mruknęłam wstając z krzesła .
Minęłam chłopaka kierując się w stronę drzwi . Kiedy poczułam świeże powietrze momentalnie się uspokoiłam . Usiadłam na schodkach chowając twarz w dłoniach . Łzy powoli spływały po moich polikach , a ja nie wiedziałam co mam zrobić .
Może powinnam rzucić mu się na szyje krzycząc '' Tak ! Zostanę twoją żoną '' , a może powinnam odmówić . Tylko co on sobie pomyśli ? Może będzie myślał , że go nie kocham... Jestem rozdarta . Jednak kocham go i czy mogła bym mu domówić ? Wątpię...
Usłyszałam za sobą kroki i po chwili siedziałam w objęciach Louis'a . Ucałował czubek mojej głowy nucąc coś pod nosem .
- Inaczej to sobie wyobrażałem... - wyszeptał pocierając nosem o zagłębienie mojej szyi .
Podniosłam na niego wzrok patrząc w jego przepełnione bólem spojrzenie . Nie , nie , nie ! To nie tak miało wyglądać . Zarzuciłam mu ręce na szyje całując go zachłannie .
Błagam niech mój wesoły Louis wróci . Błagam... Wplotłam ręce w jego włosy przyciskając go do siebie jeszcze mocniej . Proszę Loui...
Odsunął się raptownie zostawiając mnie w kompletnym szoku . Nie chcę mnie... Cholera , cholera , cholera !
- Spójrz na mnie . - mruknęłam obejmując dłońmi jego anielską twarz .
Pokręcił przecząco głową wstając z schodków . Skierował się z powrotem do domu więc ruszyłam za nim . Siedział na blacie w kuchni popijając szampana prosto z butelki . Usiadłam obok niego zabierając mu butelkę . Spojrzał na mnie potępiająco , a ja tylko wzruszyłam ramionami .
- Nie chcę żeby mój narzeczony znowu się upił . - wyszeptałam bawiąc się jego palcami .
- Narzeczony ? - spytał głosem pełnym nadziei .
Pokiwałam potwierdzająco głową delikatnie się uśmiechając . Chłopak uśmiechnął się szeroko zeskakując z blatu , by po chwili wziąć mnie w ramiona i zacząć kręcić wokół własnej osi . Zaczęłam głośno chichotać co jakiś czas całując bruneta . Odstawił mnie na ziemie i zaczął mi się uważnie przyglądać . Tak... Mój Louis wrócił .
- Ale nie robisz tego z litości ? - spytał cicho nie tracąc swojego chłopięcego uśmiechu .
- Nie - oparłam ręce na jego ramionach i stanęłam na palcach , by móc cmoknąć go w usta .
Brunet ujął moją rękę wyciągając pierścionek , by nasunąć go na mój palec . Był idealny . Zaraz , zaraz . Na nim coś pisze... Przyjrzałam się uważnie na wygrawerowany napis '' Do końca życia '' . Spojrzałam na chłopaka nie mogąc powstrzymać łez... Ogarnij się ! Płaczesz trzeci raz w przeciągu godziny , to nie jest normalne .
- Jest perfekcyjny... - wyszeptałam nie odrywając wzroku od pierścionka .
- Tak jak ty .

~P.O.V. Niall~

Jest cholernie zimno , a my siedzimy w jakiejś obleśnej knajpie , bo Louis bawi się w romantyka . Spojrzałem na zegar , który pokazywał piątą nad ranem . Pierdole to i wracam do domu . Kątem oka zauważyłem Harry'ego obściskującego się z jakąś dziewczyną albo chłopakiem... Nie wiem jestem już nieźle wstawiony . Zacząłem rozglądać się za resztą . Zayn leży na stole , a Liam tańczy na barze . Ale ich poniosła impreza... Chwiejnym krokiem skierowałem się w stronę loczka . Ha ! Czyli to dziewczyna . Kamień z serca .
- Haroldzie nasza kareta zajechała . - łoo brzmię jak stary menel . Na dodatek pijany menel...
Chłopa obejrzał się w moją stronę kiwając głową na znak , że rozumie . Eee on chyba jest trzeźwy . Brunet odepchnął się od ściany do której przyklejona była ta panienka i runął na glebę . Nie jednak nie jest trzeźwy . Podniosłem go z ziemi i jakimś sposobem doszliśmy do bary ściągając z niego pana '' nigdy się nie upiję '' . Zayn jako jedyny wstał o własnych nogach i wyszedł na zewnątrz . Mój mistrzu !
Zadzwoniliśmy po taksówkę chociaż nie jestem pewien czy podałem dobry adres .

Udało nam się ! Dojechaliśmy do domu najebani w trzy dupy , ale to szczegół . Teraz najgorsza część misji... Kto otworzy drzwi ? Starałem się trafić kluczem do zamka ale jak to zrobić kiedy ma się jeden klucz i pięć zamków ? Po wielu próbach udało się . Prawie po cichu przeszliśmy przez korytarz , który był zasypany ciuchami .
- Musiało być grubo . - zagwizdał loczek zrzucając z komody wazon .
- Zamknij się idioto . - warknąłem idąc w stronę kuchni .
Podszedłem do lodówki wyjmując z niej piwo . Wróciłem do salonu , w którym spali Hazz i nasza nowa królowa parkietu , Liam . A gdzie Zayn ? Moja odpowiedź na pytanie pojawiła się szybciej niż mogłem się tego spodziewać . Runąłem na ziemie zdając sobie sprawę , że mulat leży pode mną na ziemi . Piwo poturlało się po podłodze . Tyle dobra się zmarnowało .
- Moje kochanie . - wyszeptałem , po czym urwał mi się film .

Obudziły mnie jakieś śmiechy . Przetarłem oczy starając się podnieść z ziemi . O cholera moja głowa . Chwyciłem się za skronie sycząc z bólu . Uchyliłem lekko powieki zauważając przede mną Ness z jakąś szklanką .
- Masz . - powiedziała podając mi jakieś tabletki i szklankę wody . Moja wybawicielko ! - To powinno ci pomóc .
Łyknąłem wszystko opadając na twardą ziemie .
- Już nigdy w życiu tyle nie wypije . - mruknąłem - Tak właściwie to gdzie reszta ?
- W swoich pokojach . Chodź . Ciebie też trzeba położyć .
Powiedziała podnosząc mnie z ziemi . Łoł grawitacja jest dzisiaj silniejsza niż zwykle . Opierałem się na blondynce , która za wszelka cenę próbowała mnie wnieść po schodach . Kiedy dotarliśmy do mojego pokoju położyła mnie na łóżku zdejmując ze mnie buty , spodnie... Dziewczyno nie tak zachłannie ~ pomyślałem śmiejąc się pod nosem .
- Tylko ja jestem tak pijany ? - bełkotałem . Język odmawia mi posłuszeństwa .
- Nie... Liam upierał się przy tym , że jest tak wygimnastykowany , że zrobi szpagat . - westchnęła pod nosem - Teraz będę musiała szyć mu spodnie...
Zaśmiałem się głośno , a w moją głowę wbiło się tysiące szpilek . Kac morderca... ~ pomyślałem i po raz kolejny urwał mi się film .

~P.O.V. Ness~

- Wszyscy są już w łóżkach . - odparłam z ulgą wchodząc do kuchni , w której siedział Lou .
Wyglądał na przestraszonego .
- Co się stało ? - spytałam przytulając się do niego .
- Harry nazwał mnie tatą - wyszeptał - będę miał traumę do końca życia...
Wybuchłam śmiechem nie mogąc się opanować .
- To nie jest zabawne ! - krzyknął jednak po chwili sam zaczął się śmiać .

Po naszym ataku śmiechu zabraliśmy się za sprzątanie tego całego bałaganu . Kiedy wszystko wyglądało w miarę normalnie jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi . Kogo tu niesie znowu ?! Otworzyłam je i od razu zostałam obdarzona długim uściskiem .
- Sally ! - pisnęłam śmiejąc się w głos - Boże . Wariatko jak ja za tobą tęskniłam .
- Ja też ! Nawet nie wiesz ile mamy do przegadania .
- Ejj , a może przywitała byś się ze swoim bratem ?
- Oczywiście . - powiedziałam , a uśmiech nie schodził mi z twarzy .
Wyplątałam się z objęć brunetki podchodząc wolnym krokiem do mojego brata . Rzuciłam mu się na szyje ściskając go najmocniej jak umiem .
- Dusisz mnie . - mówił ale jakoś się tym nie przejmowałam .
Kiedy już się porządnie poprzytulaliśmy zaprosiłam ich do środka gdzie Lou wyrzucał właśnie rozbity wazon... a tak mi się podobał .
- Hej . - przywitał się wymieniając z moim bratem przyjazny uścisk , a potem powtórzył to z Sally .
- Gdzie reszta ? - spytał Josh , a ja lekko się zaśmiałam .
- Śpią... mieli ciężką noc .
- Kac ?
- To mało powiedziane . - powiedziałam przypominając sobie baletnicę Liam'a , Harry'ego i jego dziewczynę Zayn'a no i lekko rozbitego Niall'a .

Minęłam kuchenną wysepkę przygotowując mrożoną herbatę . Chłopacy byli zajęci rozmawianiem o jakimś samochodzie , a Sally rozglądała się po nowo urządzonym domu .
Postawiłam tace z napojami na stole i usiadłam obok Lou , który instynktownie oplótł mnie ramieniem .
- Dobra koniec gadania o bzdetach . Ness lepiej powiedz jak jest między wami . Już wszystko w porządku ? - spytała brunetka siadając na kolanach Josh'a .
Spojrzałam w kierunku Louis'a , wymownie dając mu znać żeby to on odpowiedział ,
- Jest dobrze , a nawet lepiej . - mruknęłam bawiąc się pod stołem pierścionkiem .
- Oświadczyłem jej się . - wypalił .
Mina Josh'a byłą bezcenna , tylko strasznie trudno było z niej wywnioskować czy jest szczęśliwy czy zły . Sally zaczęła piszczeć ściskając najpierw mnie , a potem mojego narzeczonego . Ejj mała wara od mojego faceta ! Kiedy już się opanowała mocno przywaliła swojemu chłopakowi .
- Za co ? - zapytał brunet łapiąc się za obolałe ramię .
- A ty masz zamiar kiedyś mi się oświadczyć ? - spytała gromiąc go wzrokiem .
- W odpowiednim czasie . - powiedział słodkim głosem wysyłając jej w powietrzu całusa .
Zaśmiałam się widząc jak brunetka od razu łagodnieje .
- I co ? Teraz szykuje się wesele i szczęśliwe zakończenie ? - spytał przyciągając do siebie dziewczynę .
- Tak . - odpowiedziałam uśmiechając się do mojego ideału .

Szczęśliwe zakończenie z Louis'em....

***
Myślę sobie . Powiem 4 komentarze to na pewno zajmie im dłużej...
Mhm -.- Mój mózg po raz kolejny popisał się intelektem .
Więc znowu podwyższam stawkę .
5 komentarzy = nowy rozdział
i widzimy się niebawem :)))

10 komentarzy: