środa, 6 listopada 2013

Eleven

Po zjedzeniu śniadania którego większość pochłonęłam ja Lou przyszykował jakąś niespodziankę .
- No błagam powiedz ! - powtórzyłam to zdanie już z dwadzieścia razy , a on nadal nie raczył mi odpowiedzieć .
- Przekonasz się za jakieś... trzy...dwa...jeden... Ta dam ! - pomachał mi przed oczami jakimś małym granatowym pudełeczkiem .
Podniosłam jedną brew i zrobiłam minę w stylu '' WTF ? ''
- Otwórz . - powiedział delikatnym głosem .
Uchyliłam wieczko i zobaczyłam piękny naszyjnik z literką '' L '' i do tego małe serduszko .
- Dziękuje... ale dlaczego mi to dajesz ?
- Na przeprosiny... Za to że nazwałem cię... sama wiesz . - podrapał się po karku .
Rzuciłam się mu na szyje i obdarowałam całusem w policzek .
- Tylko w policzek ? - zrobił smutną minę . Westchnęłam... Stanęłam na palcach i miałam zamiar dać mu małego całusa w usta ale moje plany zostały zburzone .
Brunet przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku...
Nie był taki jak inny .
Był nie zwykły .
Jakby chciał wynagrodzić nim wszystkie złe słowa .
Kiedy oderwaliśmy się od siebie z trudem łapaliśmy oddech .
- Mam jeszcze jedną niespodziankę .
- Jaką ? - zapytałam z wielkim uśmiechem na twarzy .
- Chodź to się przekonasz .
Wyszliśmy z domu . Bugatti Veyron . 
Na podjeździe czekał już samochód Louis'a .
Ludzie to auto jest przepiękne !!! Nie żebym obrażała Josh'a ale nie ma prawa wygrać z tym cudem .
- Halo ?! Ziemia do Ness ! - krzyczał Lou - Kobieto ślinisz się na widok auta !
- Co ja poradzę że jest takie piękne ? Jak za niego zapłaciłeś ? Przecież jest koszmarnie drogi .
- Kochanie kto wygrywa wyścigi ?
- No ty...
- Więc zgarniam też główne nagrody... pieniężne .
Aaaa no tak . Och jak dziś błyszczę intelektem .
- Racja... To gdzie ta niespodzianka ?
- Wsiadaj do auta . Musimy po nią pojechać . - uśmiechnął się , a pode mną nogi się prawie ugięły .
Dlaczego on tak na mnie działa ?
Wsiedliśmy do auta i większość drogi przejechaliśmy w ciszy . Wysiedliśmy przed jakimś małym domem z kolorowym ogródkiem .
- Co my tu tak właściwie robimy ? - zapytałam lekko zdziwiona obrotem sprawy .
- Chodź . - pociągnął mnie za rękę w stronę ganku .
Zapukał do drzwi . Otworzyła nam starsza kobieta . Wymienił z nią kilka szeptów i weszli do środka zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu . Czekałam ponad 20 minut więc zaczęłam się już niepokoić . Może ta kobieta jest starą wariatką szukającą zemsty na przystojnych brunetach ?!
Kiedy chciałam już wywarzać drzwi usłyszałam śmiechy i moim oczom ukazał się brunet z jakimś starym kocem na rękach .
- Oto twoja niespodzianka .
Odsłonił koc . Trzymał na rękach małego biszkoptowego labladora . Zaczęłam piszczeć i skakać jak mała dziewczynka . Brunet i starsza pani tylko chichotali pod nosem . Wzięłam szczeniaka od Lou i zaczęłam go przytulać .
- Jest śliczny . - powiedziałam całując chłopaka w policzek .
- Chodź musimy mu kupić smycz i jakieś posłanie .
Z powrotem wróciliśmy do auta i tym razem pojechaliśmy do sklepu . Kupiliśmy najpotrzebniejsze rzeczy .
- Odwieziesz mnie do domu ? - zapytałam .
- Jasne .
Kiedy byliśmy już prawie przy ulicy na której znajduje się mój dom postanowiłam się odezwać .
- To jak go nazwiemy ?
- Ty wybieraj . - powiedział nadal skupiony na prowadzeniu .
- Może Niall ?
- Czemu ? - zachichotał .
- Bo gryzie wszystko i próbuje to zjeść . I co nadal nie przypomina ci Niall'a ?
- Racja... Ale jak będziesz go karmić u nas to nie zdziw się jak do kuchni wpadnie ten wiecznie głodny blondyn . -wybuchnął śmiechem , a ja razem z nim .
- No dobra . - zachichotałam - To może Biszkopt ?
- Ładnie... A więc Biszkopt .
Nawet się nie zorientowałam jak znaleźliśmy się pod moim domem . Louis pomógł mi wyjść z auta i zabrać wszystkie kupione rzeczy . Biszkopt biegał gdzieś po ogródku więc mogłam spokojnie pożegnać się z Lou .
- Dzięki za wszystko . Jesteś kochany .
Przysunęłam się do niego i zachłannie wpiłam się w jego usta . Brunet przyciągnął mnie bliżej . Musiałam chwycić go za ramiona żeby się nie przewrócić .
Nagle usłyszeliśmy krzyki . Jak na rozkaz oboje odwróciliśmy się w stronę z której dochodzą owe wrzaski . Josh stał przy drzwiach wejściowych i piorunującym wzrokiem patrzył na mnie i Louis'a .
To nie skończy się dobrze...

1 komentarz:

  1. Zajebisty!!! :-)
    I Ness mogę życzyć tylko powodzenia

    OdpowiedzUsuń