środa, 25 czerwca 2014

Forty

Z samego rana ruszyliśmy w drogę do Doncaster . Jechaliśmy Bugatti Veyron Lou , a za nami było widać Porsche Justin'a , Range Rover Harry'ego i furgonetkę Niall'a . Dzisiejszy poranek nie należał do moich ulubionych . Szybkie wyjście , kłótnia towarzysząca wychodzeniu z domu i głęboka cisza , w której tkwiłam już od godziny . Rozglądałam się po bokach starając się skupić na widokach ale moje myśli wciąż krążyły wokół wyścigu . Mam złe przeczucia .
Wsłuchiwałam się w ciche takty piosenki , która leciała z płyty Louis'a . Darcie mordy ~ pomyślałam przełączając na zwykłe i nie zawodne radio .
- Słuchałem tego . - mruknął nie patrząc w moją stronę .
- Pech...
I po raz kolejny zapadła grobowa cisza , którą przerwał mój telefon . Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojego brata więc od razu odebrałam .
M: Halo ?
J: Hej . Za ile będziecie ? - spytał , a ja zerknęłam na nazwę miasta , w którym się znajdowaliśmy .
M: W przeciągu kilku godzin .
J: Zadzwoń potem .
M: Jasne . - wymamrotałam rozłączając się .
Schowałam komórkę do kieszeni bluzy , którą pożyczyłam od Zayn'a . Pachniała papierosami wymieszanymi z jego perfumami . Zerknęłam w stronę brunet zauważając jak otwiera usta , by coś powiedzieć po czym znowu je zamyka . Westchnęłam pod nosem... To moja wina . Nie powinnam była mieszać się dzisiaj w ich sprawy .
- Przepraszam . - wyszeptałam dotykając jego uda .
Chłopak zerknął w moją stronę kręcąc głową , po czym znów zatopił wzrok w ulicę . Dość zgrabnie minęliśmy ciężarówkę , by po chwili zatrzymać się na poboczu . Nadal na mnie nie patrząc wyszedł z auta , by do kogoś zadzwonić . Wyszłam za nim wsłuchując się w jego słowa .
- Zatrzymaliśmy się na chwilę . Jedźcie , a my was dogonimy .
Brunet obrócił się w moją stronę opierając się za masce samochodu . Spuścił wzrok jakby liczył do dziesięciu , by ochłonąć . Mało zgrabnym krokiem przybliżyłam się do niego łapiąc go delikatnie za ramię . Chwycił moją dłoń przyciągając mnie w swoją stronę . Złączył nasze usta , a ja naparłam na niego jeszcze mocniej . Zatopiłam palce w jego poburzonych włosach, ciągnąc za  nie mocniej niż zawsze . Chłopak posadził mnie na masce samochodu , stając pomiędzy moimi nogami . Czułam jak się uśmiecha...
- Przepraszam , przepraszam , przepraszam - mamrotałam nie odsuwając się od niego .
Kiedy nie byliśmy już w stanie dłużej wstrzymywać oddechu odsunęliśmy się od siebie . Oparłam czoło o jego ramie starając się unormować bicie serca , które zachowywało się jak mała wyścigówka .
- Nie kłóćmy się więcej . - wyszeptał całując mnie w czubek głowy - Każda kłótnia to dla mnie katorga . Oddalasz się ode mnie , a ja nie mogę cię złapać... Nie chcę tak się czuć .
Spojrzałam w jego zasnute mgłą oczy i od razu pożałowałam tego . Ból , który towarzyszył temu widokowi był nie do zniesienia .
- Nie zostawię cię rozumiesz ? Choćbym nie wiem co się działo...
Zostawiłam przelotny pocałunek na jego ustach delikatnie się uśmiechając .
- Jedźmy już . Czas na wyścig . - powiedziałam .

Podróż trwała krócej niż myślałam . Już po pewnym czasie siedzieliśmy w moim dawnym domu patrząc w telewizor jak za dawnych czasów . Ja , Sally i Josh . Chłopacy szykowali auta , a my wylegiwaliśmy się ciesząc się czasem , który razem spędzamy .
- Josh .
- Hmm ? - spytał podnosząc na mnie zaspały wzrok .
- Ścigasz się z nimi ?
- Tak . Mam już wszystko przygotowane i sprawdzone . Auto jest przygotowane na szybką jazdę .
- Masz na siebie uważać, jasne ?
- Jestem zawodowcem . - powiedział strzepując z ramienia niewidzialny pyłek .
Do pokoju wparował nagle Justin rzucając się na miejsce obok mnie .
- Potrzebuję twojej pomocy . - wymamrotał z twarzą wciśniętą w puchową poduszkę .
- Co się stało ?
Wskazał na rękę , na której widniała świeża rana .
- Cholera , nie mogłeś szybciej ? - warknęłam ciągnąc go za rękę w stronę swojego pokoju , w którym miałam apteczkę .
Kazałam mu usiąść na rancie wanny , a sama przygotowałam opatrunek i coś do oczyszczenia krwawiącego miejsca .
- Co się stało ?
- Zahaczyłem o kant maski kiedy sprawdzałem silnik . - mruknął kładąc rękę na moim biodrze .
Spojrzałam na niego spłoszonym wzrokiem... Co on zamierza zrobić ? Pomyślałam nie zwracając uwagi na jego dotyk .
- Po kłopocie tylko uważaj...
Justin wyprostował się momentalnie podnosząc się do pozycji stojącej .
- Dzięki . A teraz chodź ze mną pokaże ci nasze maszyny . Wygraną mamy gwarantowaną na sto procent .

~P.O.V. Louis~

Pod wieczór ruszyliśmy na miejsce wyścigu . Ustawiliśmy się w linii . Rozejrzałem się po bokach zauważając kilka nieznajomych twarzy . Stawka wyścigu była wysoka nie chodziło już tylko o honor ale i władzę w mieście . Nie pozwolę , by ktokolwiek robił sobie ze mnie żarty , a na pewno nie takie śmiecie jak Alice i jej przydupasy bez mózgu . Ciekawe co daje im w zamian za posłuszeństwo... Szybki numerek w kiblu na stacji benzynowej ?
Usłyszałam dźwięk oznaczający przygotowanie do startu . Spojrzałem przed siebie zauważając Sally w dość krótkiej spódniczce , która stała z flagą na środku ulicy .
- Proste zasady ! - krzyknęła - Kto pierwszy dojedzie na metę wygrywa , reszta zostaje z niczym !
Podniosła do góry flagę , a ja przygotowałem się do szybkiego startu .
- Zaczynamy przedstawienie . - mruknąłem do siebie kiedy rozpoczął się wyścig .
Ruszyłem do przodu z piskiem opon . Pierwszy zakręt poszedł dość gładko ale dalej zaczęły pojawiać się problemy . Wyprzedziło mnie czarne Porsche . Bieber .
Wcisnąłem pedał gazu nabierając odpowiedniej prędkości , która była mi potrzebna bym mógł spokojnie go minąć .  Obejrzałem się w bok machając mu na '' do widzenia ''.
- Żegnaj frajerze . - zaśmiałem się pod nosem jadąc dalej .

Po drodze usłyszałem jakiś huk ale myśl o wygranej zagłuszyła wszystko . Jechałem przed siebie nie zwracając na nikogo uwagi . Zatrzymałem się dopiero na mecie , na której wszyscy wiwatowali na moją cześć  . O boże.. Jestem taki szybki , że nie widzę nikogo za mną .
Wyszedłem z samochodu rozglądając się za Ness ale nigdzie jej nie widziałem... Wszyscy zaczęli uciekać . Co tutaj do cholery jest grane ? Usłyszałem dźwięk radiowozu i zanim zdążyłem opanować do końca o co tu chodzi leżałem na ziemi z zakutymi rękami i przyciśniętym do tyłu pleców kolanem jakiegoś oficera .
- Pojedziesz z nami Tomlinson . Już od dawna cię szukamy .

*dwa dni później*

Siedziałem w pokoju odwiedzin czekając , aż przyjdzie ktoś z naszych , by ktoś mi w końcu wytłumaczył o co tu  do cholery chodzi ! Co się stało ?
Spojrzałem w stronę drzwi przez , które zauważyłem swoją narzeczona i Niall'a . Pomachałem do niej ale ona spojrzała na mnie załzawionymi oczami . Jednego byłem pewien... Stało się coś jeszcze .
Drzwi się uchyliły , a do środka wszedł blondyn siadając na przeciwko mnie .
- Co jest grane ? Co poszło nie tak ?
- Było zderzenie . Jeden z ludzi Alice wjechał w bok auta Josh'a . - przełknął głośno ślinę - Musieliśmy zadzwonić po pomoc . Niestety razem z karetką przyjechała policja...
- Ale rozumiem , że wszystko już jest w porządku ?
- Przykro mi stary... Nie wyjdziesz stąd za szybko . Zostałeś o skarżony o zorganizowanie wyścigu z ofiarami śmiertelnymi .
- Śmiertelnymi ? - spytałem , a do pokoju weszła ta sama kobieta , która przesłuchiwała mnie tamtego dnia .
- Koniec wizyty . Jest ktoś jeszcze kto chce się z tobą spotkać . - powiedziała patrząc w moją stronę .
Niall wyszedł , a jego miejsce zastąpiła Ness . Chciałem chwycić ją za rękę ale nie pozwoliła mi na to . Zamiast tego patrzyła na mnie pustym spojrzeniem .
- Twój wyrok wynosi trzy lata . - powiedziała twardym głosem .
Potarłem skronie nie będąc w stanie powiedzieć jej czegoś , by ją pocieszyć .
- To minie szybko... Zobaczysz .
- Zasługujesz na dożywocie . - wyszeptała całkowicie mnie ogłupiając . Co ? - Chcę żebyś zgnił w więzieniu rozumiesz ! Zabiłeś go ! Przez twój głupi wyścig on nie żyje ! - krzyczała , a łzy spływały po jej zaczerwienionych policzkach .
- Kto nie żyje ?
- Josh.... - wychlipała , a ciarki przeszły po całym moim ciele .
- Nie wiedziałem...
- Oczywiście ! Bo gnałeś jak głupi ! Gratuluje wygrałeś... - wyszeptała kładąc  na stole pierścionek zaręczynowy .
- Ness... Co ty wyprawiasz ? - spytałem drżącym głosem .
- Nie chcę już nigdy cię oglądać... Żegnaj .
To ostatnie co od niej usłyszałem za nim zostałem całkowicie sam . Jeden z policjantów zaprowadził mnie do celi . Położyłem się na piętrowym łóżku przyglądając się sufitowi .
Zostawiła mnie .
Jestem odpowiedzialny za śmierć Josh'a .
A więc Tomlinson wygrałeś wyścig ale przegrałeś życie...

***

To już ostatni rozdział :)) Mam nadzieje , że wam się spodoba .
A teraz nasuwa się jedno pytanie .
Co zdarzy się dalej ?
Żeby nie było :
4 komentarze = link do drugiej części 
to nie koniec historii... to dopiero początek .

Dziękuję wam za wszystkie wejścia , komentarze , pozytywne opinie :)
Cieszę się , że towarzyszyłyście mi w pisaniu bloga i to dzięki wam miałam 
wenę , by go dalej prowadzić :))
Bardzo was kocham aniołki <3 Widzimy się już niebawem :)

5 komentarzy:

  1. o boziu ;O
    biedna Ness ;c biedny Josh ;c biedny Louis ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny *.* szkoda mi Lou ale o wiele bardziej Ness ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. O Bozesz . ; (.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej czemu Josh zginą, dlaczego ?? :( Lou i Ness muszą się pogodzić !

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam łzy w oczach czytając końcówkę :( Szkoda Josha i tego że się rozstali ;( Czekam na następną część

    OdpowiedzUsuń